Witam. Ostatnimi czasy dość długo nie pisałem za co chciałem bardzo przeprosić. W tym czasie zmieniło się trochę w moim życiu ale nie o tym zamierzam pisać. Jak w tytule zamierzam zabrać Was droczy Czytelnicy w podróż do przeszłości.
Zacznijmy może od prehistorii kiedy to na Ziemi pojawił się człowiek. Hmm... czy taki człowiek miał do czynienia z survivalem? Oczywiście! Tylko, że w tedy było to jego zwykłe, codzienne życie a nie "sztuka przetrwania". Później ludzie zaczęli budować cywilizację, miasta i zaczął się powolny proces oddalania się od natury. Wszystko było by dobrze gdyby nie wojny. Żołnierze pochodzący z miast na terenie wroga gdzie musieli porzucić swoje ciepłe domy i przetrwać w lasach nie mogli sobie poradzić nawet z utrzymaniem higieny nie mówiąc już o walce z przeciwnikami. Było tak np. podczas wojny burskiej zaczętej w 1899r. Brytyjczycy walcząc w południowej Afryce stracili około 14 000 żołnierzy w wyniku chorób. Przy czym Afrykańczycy prawie żadnego. Wojna zakończyła się jednak zwycięstwem Brytyjczyków. Generał Robert Baden-Powell postanowił przygotować armię na wypadek kolejnej wojny. Zaczął od zorganizowania w 1908r. tygodniowego obozu dla dwudziestu chłopaków na wyspie Brownsea w Anglii. Uczył ich tam tego wszystkiego czego sam nauczył się podczas wojen. Między innymi obejmowało to sztukę obserwacji, znajomości lasu, budowania schronień i pierwszej pomocy. Swoich wychowanków nazwał skautami od słowa którym określano wojskowych zwiadowców. Uważał, że właśnie zwiadowcy są prawdziwą siłą wojska gdyż pracuję na trudnym terenie przed swoimi sojusznikami bądź na tyłach wroga, dlatego są bardzo inteligentni i posiadają hart ducha. Ruch skautowski okazał się bardzo pożądany przez młodych ludzi dlatego szybko się rozprzestrzeniał.