poniedziałek, 16 grudnia 2013

O różnicach słów kilka

Po przeczytaniu artykułu w dzisiejszym Newsweek'u pt "Na wszelki wypadek", opisującym poczynania preppersów czy też jak to proponują nasi krajowcy bounglerów (boungler - człowiek gotowy na wszystko), zacząłem zastanawiać się istotą survivalu. Dopadły mnie myśli co tam naprawdę jest ważne.
Doszedłem do wniosku, że survival to czyste przetrwanie (tak jak to robią bounglerzy) gdzie cały czas są przygotowani na najgorsze, nic nie jest w stanie ich zaskoczyć, Ich sensem życia jest bycie przygotowanym. W survivalu wykorzystywane są zarówno prymitywne metody jak i najnowsze technologie. Bez niczego możemy przetrwać wykorzystując znalezione i zebrane rzeczy. Oczywiście bounglerzy raczej nie znajda się w sytuacji gdzie nie będą posiadać niczego bo jak już wspominałem zawsze są przygotowani ;) Ale nie o Nich dzisiaj. No więc survival przygotowuje nas abyśmy za wszelką cenę przetrwali. To jest idea która pozwoli nam przetrwać zawsze i raczej nie wiąże się z miłą sytuacją i pięknym życiem. Survival przygotowuje na katastrofy, rozbicie się w puszczy, wojnę, klęski żywiołowe itp gdzieś gdzie nie mamy ochoty za bardzo się znaleźć ale sytuacja zmusza nas do walki o przetrwanie. Survival wykorzystuje także techniki bushcraftu ale są to tylko techniki.
Jak wytłumaczyć bushcraft? Hmm jest to coś w rodzaju życia w zgodzie z naturą. Wykorzystywać jej bogactwa, przystosowywać się, przekształcać ją do własnych celów. Tutaj wykorzystujemy głównie naturalne i tradycyjne metody przetrwania w dzikiej naturze. Radykalną różnica między survivalem a bushcraftem jest to, że jak pisałem survival to przymusowa walka o przetrwanie gdyż tego wymaga od nas sytuacja w której aktualnie się znaleźliśmy a bushcraft to dobrowolny pobyt na łonie natury z wykorzystaniem jej dóbr. Idea ta jest piękna. Jakże romantyczne jest życie gdy możemy oderwać się od cywilizacji, codzienności i zaszyć z bliskimi bądź samotnie w małym domku pod lasem. Co rano budzi nas śpiew skowronka, otwieramy oczy i za oknem niedaleko widzimy jezioro a na horyzoncie góry. Nie ma tu już zasięgu, mamy pełen odpoczynek tylko my i natura. Bierzemy nasz nóż i idziemy na grzyby, potem łapiemy rybę w jeziorze aby przyrządzić obiad, rozpalamy ognisko i gotujemy na nim rybę z ryżem który zabraliśmy do lasu z domu gdzieś tam daleko w mieście. Mmm... któż z nas nigdy w życiu nie marzył aby wyjechać i uciec od codzienności, odpocząć. Czyż nie każdy mile wspomina smak kiełbasy z ogniska i ziemniaków pieczonych w popiele? To jest właśnie bushcraft. Uczy on także prymitywnych technik życia w lecie. Czy nie ma jednak jeszcze bardziej romantycznego życia gdzie nie wyjeżdżamy do lasu na pewien czas lecz ciągle tam żyjemy?
Owszem jest! Nosi miano woodcraft. Zapewne nie wielu słyszało to określenie i nic dziwnego. Termin ten jest już raczej wymarły zarówno jak i jego idea. Zakłada ona życie nie tyle zgodne z naturą co bycie jej częścią. Już chyba nikt nie realizuje w pełni założeń woodcraftu. Wymarł on już chyba z ostatnim dzikim Indianinem który w życiu nie widział białego człowieka i nie korzystał z żadnych rzeczy które on przywiózł (tkaniny, proch, żelazo). Woodcraft zakłada bycie częścią natury, życie z nią tak jak ona dyktuje i nie korzystanie z niczego co dała cywilizacja. Idea bardzo romantyczna. Polowanie za pomocą samodzielnie wytworzonych broni, zabijanie tyle by przeżyć a nie by mieć trofeum, budowa tymczasowych schronień gdyż dziś śpimy tu a jutro... jutro to się okaże. Nawet dzikie plemiona w Afryce czy Amazonii nie realizują już idei woodcraftu. Nie żyją już przecież bez żelaznych siekier czy europejskich koszulek. Woodcraft to nie idea, to styl życia! Tutaj nie ma walni z naturą, jest tylko branie to co nam daje. Nawet plemiona z Amazonii o których już wspominałem walczą z naturą. Chcą podporządkować ją sobie. Nawet oranie ziemi aby zasadzić zboże jest już aktem walki z naturą i naginaniu jej praw dla władnych potrzeb.
Chcąc realizować chodź częściowo założenia woodcraftu musimy nauczyć się działać według instynktu. Dlaczego człowiek jest lepszy od innych zwierząt? Bo nasz Dobry Bóg dał nam rozum dzięki któremu możemy myśleć. Potrafimy się domyślać, dedukować, przewidywać, kombinować na różne sposoby. Zwierzęta tego nie potrafią. One działają instynktownie. Jedzą jak są głodne ale nigdy nie marnują jedzenia itd. Dlaczego instynkt jest lepszy od rozumu? Dlatego, że niestety rozum może nas zawieść a instynktu nie da się zwieść. Powinniśmy poznać i zrozumieć swoje instynkty a także je trenować... tak, tak. Trenować.
Dla mnie najpiękniejszym stylem życia jest woodcraft. Jest to romantyczne i idealne. Hmm... czy ma jednak prawo bytu? Czy w ogóle jest możliwe? To tak jak idealna miłość. Niestety nie istnieje chodź wielu jej szukało i zwodniczo podążali za ułudą. Ja wierzę jednak, że dla chcącego nic trudnego i można by żyć w prawdach woodcraftu, w zgodzie z naturą, w zgodzie z Bogiem a przede wszystkim w zgodzie z samym sobą. Obecne czasy wymagają od nas jednak realizacje survivalu, przygotowywania się, ciągłego wyścigu spowodowanego niepewnością o jutro. W tym miejscu chciałbym jednak zakończyć moje rozważania gdyż mógłbym tak jeszcze pisać bardzo długo ale nie chcę Was drodzy Czytelnicy zanudzać. Zostawiam Was z pewnym niedopowiedzeniem które chciałbym aby zachęciło Was do refleksji i zastanowienia się nad otaczającym nas Światem i nad sobą samym. Życzę Wam jednak abyście nigdy nie musieli korzystać bez własnej woli z instynktu, abyście nigdy nie znaleźli się w krytycznej sytuacji. Życzę powodzenia. Pożegnam się z Wami Indiańskim słowem kończącym daną wypowiedź. Howgh!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz