środa, 21 listopada 2012

Na ryby

Witam bardzo serdecznie. Długo coś nie pisałem, wybaczcie ;) Nie było jakoś czasu wejść na bloga. Co dziś przedstawię? Hmm... jak w temacie. Zapraszam a ryby ;)
Załóżmy, że jesteśmy na wypadzie jakiś, nie mamy co jeść ale niestety nie mamy wędki. Co w tedy? Można by zaimprowizować jakąś wędkę, nawet haczyki ale musimy posiadać żyłkę więc zawsze warto mieć ją ze sobą. No więc robimy "wędkę".

Oczywiście, że w naszej survivalowej wędce nie potrzebne nam wędzisko czyli ten kij ;) Haczyk możemy pozyskać z gałązki z kolcem np. akacji lub małego gwoździka. Wiążemy go do jednego końca żyłki, dodajemy ciężarki przywiązując drobne kamyczki. Świetnie gdy mamy już specjalne ołowiane kulki dostępne w sklepach wędkarskich za parę złotych. Za przynętę bierzemy chleb, robaki, drobne owoce i łowimy. Możemy użyć także spławika jeśli ktoś chce lub po prostu łowić na wyczucie w palcach. Co jednak gdy nie mamy żyłki? Jesteśmy przecież mądrzy i nie umrzemy z głodu. Możemy zrobić włócznie do połowu ryb zwaną także ościeniem. No wiec potrzebujemy kij. Długość dowolna, jaką akurat potrzebujemy. Na końcu przykładamy kilka drewnianych "igieł". Po prostu wystrugujemy je lub uzyskujemy w inny sposób byle tylko spełniały swoje zadanie.
Nasze "igły" mocno przywiązujemy do kija uzyskując broń na którą nabijemy naszą rybę. Po upolowaniu naszą rybę musimy przygotować. Rozcinamy jej brzuch od ogona aż do skrzeli, usuwamy wnętrzności i odcinamy płetwy i ogon. Robimy nacięcie przy skrzelach nie przecinając kręgosłupa ryby. Chwytamy za głowę ryby wkładając kciuk od strony grzbietu zwierzęcia w nacięcie. Drugą ręką trzymamy resztę ciała ryby. Próbujemy ciągnąc za głowę ryby w stronę jej tyłu przez brzuch pozbyć się kręgosłupa i ości. Jeśli ten manewr się nie powiedzie odcinamy głowę ryby. Zdejmujemy teraz łuski ryby lub jeśli ktoś woli całą jej skórę. Teraz mamy gotową rybę do przygotowania z niej posiłku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz