niedziela, 8 września 2013

Przypadkowy eksperyment

Witam, wczoraj przez przypadek zorganizowałem mały eksperyment. Jeśli w ogóle można nazwać to eksperymentem skoro wydarzyło się to całkowicie przypadkowo. Niedawno pisałem o kamuflażu i o tym, że dużo zwierząt "widzi" człowieka poprzez zapach. No więc wczoraj przygotowując kolejnego posta rozpaliłem ognisko. Chcą osiągnąć zamierzony cel (o tym napiszę w następnym poście) zmuszony byłem większość czasu przebywać w dymie. Zrobiwszy swoje zagasiłem ognisko i postanowiłem pobiegać. Warto podkreślić, że zapach dymu był ode mnie dość intensywny. Lubię biegać po pagórkach w pięknych okolicznościach przyrody. Za pierwszym pagórkiem spotkałem dwie sarny leniwie skubiące trawę. Zauważyły mnie już gdy byłem na szczycie. Biegłem niemalże wprost na nie. Patrzyły się na mnie z podniesionymi głowami. Byłem pewny, że zaraz odwrócą się i uciekną. Zbiegałem w dół... 


Po chwili znalazłem się jakieś 10 metrów od nich a one nadal spokojnie stały. (To jeden z tych momentów kiedy żałuję, że nie zabrałem ze sobą aparatu.) Nie bardzo rozumiałem dlaczego się nie wypłoszyły tylko spokojnie przyglądały się człowiekowi przebiegającemu tak blisko nich. Po pewnym czasie wracałem tą samą drogą. Podobnie jak kilka chwil wcześniej nie było zupełnie wiatru. Biegnąc jednak pod górkę po zmęczony wcześniejszym dystansem sapałem jak niedźwiedź ;) Gdy tylko wybiegłem zza linii drzew zobaczyłem te same dwie sarny które właśnie podniosły głowy i zaraz pobiegły w przeciwnym do mnie kierunku. Znów zdziwiło mnie dlaczego za pierwszym razem tego nie zrobiły skoro byłem tak blisko nich a teraz już z daleka ode mnie uciekły. Doszedłem do wniosku, że jest to właśnie potwierdzenie tego co pisałem już kiedyś. Biegnąc czyli poruszając się szybciej i pewniej niż ktoś kto chce zapolować w jakikolwiek sposób na sarny oraz nie pachnąc jak zwyczajny człowiek sarny uznały, że nie stanowię dla nich zagrożenia. Wracając wydawałem jednak z siebie dźwięki należące do człowieka co zwierzęta uznały za zagrożenie. Wiadomo nie od dziś, że największym wrogiem zwierząt są ludzie. Oczywiście, że są ludzie opiekujący się zwierzętami, dbający o nich ale w takim razie kto wytłumaczy to tym sarnom, że nie chcemy im zrobić krzywdy? Nawet w świecie zwierzą istnieją uogólnienia.
Pozdrawiam i zachęcam choćby do popołudniowego, niedzielnego spaceru po lesie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz